Ciekawostki.

Ciekawostek w Sarandzie nie brakuje. Spotykamy je wszędzie, a każdy z nas zwraca uwagę na coś innego. Dzielimy się spostrzeżeniami i uwagami.

To co udaje się zaobserwować na pierwszy rzut oka - to wszędobylski beton. Jak się okazuje, cała Albania to betonowy kraj. Urbanistyka to pojęcie nie znane w Albanii. Wszystko bez ładu i składu. Hotele, biurowce, wkomponowane w niedokończone pustostany, między nimi, domki jednorodzinne. Panuje tu całkowita dowolność.

Zadziwia fakt, iż większość budynków wygląda na niedokończone. Z najwyższej kondygnacji wystają pręty zbrojeniowe. Często porośnięte winoroślami.
Nawet hotele potrafią mieć sterczące zbrojenie na dachu.
Powód jak się okazuje jest prozaiczny. Otóż takie domy traktuje się jak budowę i z tego tytułu, podatek jest wiele niższy. Pięknie to nie wygląda, ale korzysta z tego przywileju wielu. Ten architektoniczny absurd nikogo już tu nie dziwi.

Na dachach zbiorniki na wodę podgrzewaną przez słońce.
Spacerując po ulicach, razi też plątanina kabli na słupach i czasem na drzewach.
Jeśli chodzi o czystość, to w prywatnych hotelach czy restauracjach jest wyjątkowo czysto, ale na ulicach wszędzie leżą śmieci. Pozostała mentalność po latach komunizmu, gdzie państwowe znaczyło niczyje - sprawia, że mieszkańcy i władze nie dbają o porządek.

W Albanii nie dba się też o psy czy koty. Wałęsają się wygłodzone z podwiniętymi ze strachu ogonami. Nawet krowy spacerujące po ulicach i szukające pożywienia w śmietnikach, to chleb powszedni.
Nie ma skrzynek na listy, a ulice często nie mają nazw czy nadanych numerów.
Ciekawostką jest wieszanie na ogrodzeniu czy budynku zabawek - jeśli w rodzinie urodziło się dziecko. Działa to jak u nas "czerwona wstążka", czyli przyciąga złe spojrzenia, aby nie zauroczyć dziecka. Ot taki zabobon.
Mowa była o betonie, więc wspomnieć należy o bunkrach, czyli schronach. Jest ich w Albanii kilkaset tysięcy !!! Natkniecie się na nie na każdym kroku.

Powstały decyzją Albańskiej Partii Pracy z 1971 roku. Budowano je w latach 1972-84 w celu ufortyfikowania państwa. Dziś służą głównie jako atrakcje turystyczne, część przerobiona na kawiarnie lub sklepy z pamiątkami. Jednak zdecydowana większość czeka na adaptację, szpecąc krajobraz i przypominając o czasach zimnej wojny.
Dwa słowa o walucie. W Albanii walutą jest Lek albański. Za 1 zł dostaniemy prawie 29 Leków. W większości punktów handlowych można płacić Euro. Kurs wszędzie jest taki sam. Zrobiłem kilka zdjęć banknotów.
Czas powiedzieć o mieszkańcach Sarandy. Na ulicach głównie sami mężczyźni. Stoją grupami, grają całe dnie w domino i piją albańską raki. Kobiety nie chodzą nigdzie same. Zazwyczaj siedzą w domu lub pracują. Mężczyźni przesiadują od rana do wieczora w kawiarniach. To tutaj standard. Potwierdzam.

Starsze kobiety, zazwyczaj ubrane całe na czarno, noszą żałobę po zmarłym mężu przez całe dalsze życie.

Jeśli chodzi o język - wszyscy w lepszym lub gorszym stopniu, są w stanie porozumieć się po angielsku. Dodatkowo mówią po włosku, grecku czy serbsku. Poniżej kilka zdjęć mieszkańców Sarandy.
Nie rozszyfrowaliśmy, dlaczego jest tu duża liczba myjni samochodowych. Trudno powiedzieć. Z motoryzacją wiąże się natomiast już ostatnia ciekawostka - czyli mercedesy. Nigdzie na świecie nie spotkacie się z taką liczbą mercedesów. W większości są to stare i wyeksploatowane auta, ale spotkacie też najnowsze modele. 80 % pojazdów to właśnie mercedesy. Albańczycy uważają, że na ich drogach, są w stanie przetrwać tylko niezawodne mercedesy.
Tyle jeśli chodzi o ciekawostki z Sarandy. Pierwszą ciekawostką z jaką się spotkaliśmy na albańskiej ziemi, była zamknięta granica Grecko - Albańska w godz. 0.00 - 6.30. Musieliśmy trochę poczekać w autokarze. Taka jest decyzja władz państwowych.

Tekst i zdjęcia Jacek Młynarczyk

Pobyt powoli dobiega do końca. Jak bawiliśmy się na wieczorze albańskim, zobaczycie na kolejnej stronie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz