Powrót do Polski 

W dniu powrotu do Polski dowiedzieliśmy się, że autokar przyjedzie po nas o szesnastej. Ponieważ hotel trzeba było opuścić w godzinach przedpołudniowych, to dzięki uprzejmości gospodarzy - bagaże do tego czasu złożyliśmy w jednym z pokoi. Hotel opustoszał, a my przenieśliśmy się na plażę. Jedni n nas poszli jeszcze na pożegnalny spacer po Sarandzie, inni siedzieli w restauracji, a część z nas korzystała na maxa z basenu.


Gdy zbliżała się czwarta po południu, opuściliśmy hotel i czekaliśmy na autokar.
Mile zaskoczeni byliśmy, gdy przed wyjazdem pojawili się pracownicy Sipa Tours, którzy byli z nami na Jeep Safarii. Chcieli nas pożegnać i zaprosić do Sarandy za rok.
Gdy autokar po nas przyjechał, zapakowaliśmy bagaże i przyszedł czas na pożegnanie z panią rezydentką. Pani Julita mieszka w Sarandzie, więc w drodze powrotnej opiekę nad nami przejął pan Maciej. Ruszyliśmy do Polski tą samą drogą, którą przyjechaliśmy.
Po dwóch godzinach jazdy, już na terenie Grecji, zatrzymaliśmy się na przydrożnym parkingu. Na straganie zaopatrzyliśmy się w świeżutkie cytrusy z pobliskiego sadu.
Noc spędziliśmy w autokarze, mijając Grecję, Macedonię, Serbię. Gdy dojechaliśmy na Węgry, zmęczenie było tak duże, że nie pomagały nawet coraz częstsze przerwy. Stare kości się zastały.
Na nocleg zatrzymaliśmy się w okolicach Budapesztu. Obiadokolacja, spacer i zajęcia w podgrupach. Rano po śniadaniu, wyjechaliśmy w dalszą drogę.
Osiem godzin później żegnaliśmy w Dzierżoniowie pierwszą grupę wysiadających emerytów. Przez dwa tygodnie zżyliśmy się trochę ze sobą, więc rozstania dla niektórych okazały się trudne.
Druga grupa wysiadła za godzinę we Wrocławiu. Na emerytów czekały rodziny. Znów uściski i zapewnienia, że się jeszcze spotkamy na kolejnych wyjazdach.
We Wrocławiu, legniccy emeryci odśpiewali "Góralu czy ci nie żal" i ruszyli do piastowskiego grodu.
Mimo uciążliwości jakie niosła ze sobą podróż autokarem, wyjazd był bardzo udany i mile go wspominamy sądzę wszyscy. Jak widzicie, warto ruszać się na wyjazdowe spotkania integracyjne, ponieważ po pierwsze - poznajemy koleżanki i kolegów z innych dolnośląskich kół, po drugie - zawsze w programie jest sporo atrakcji i nie sposób się nudzić. Po trzecie - wyjazdy naprawdę są na każdą kieszeń. Albania kosztowała nas 1300 zł, plus kilkadziesiąt euro, jeśli ktoś chciał brać udział, w wycieczkach fakultatywnych.

Co roku organizowane są wyjazdy do Lądka Zdroju, Świeradowa, dwa razy w roku do Zakopanego i na andrzejki do Polanicy. Latem wczasy w Łebie, Rewalu, Pogorzelicy itd. Wybór jest spory, wystarczy czytać naszą stronę. Informacje o planowanych wypoczynkach, zamieszczamy z dużym wyprzedzeniem. Szkoda tylko, że legnickie koło, reprezentuje zawsze bardzo mała grupa. Cały czas mamy nadzieję, że się to kiedyś zmieni i będziemy tymi najgłośniejszymi emerytami na wycieczkach. Stać nas na to.

Osobiście serdecznie dziękuję, wszystkim tym, którzy doczytali do tego miejsca. To znak, że było warto poświęcić trochę czasu, aby zdać relację z kolejnego naszego wyjazdu. Zdjęć jest sporo i to one chyba najlepiej zobrazują to co tam przeżyliśmy. Pomyślcie, że mogło to być i Waszym udziałem. Więc odwagi i do zobaczenia na kolejnych emeryckich wypadach. 


Chcę bardzo podziękować Jadzi i Kazikowi z koła w Dzierżoniowie - bez których ten wyjazd by się nie odbył. Wszystko było dopięte na ostatni guzik i to Wasza w tym zasługa. Dzięki.

Tekst i zdjęcia Jacek Młynarczyk.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz